Foto_Big_MISIEK


Idź do treści

Moje aparaty

O mnie

Swoją przygodę z fotografią zacząłem bardzo dawno, pod koniec lat 70 ubiegłego stulecia. Zaczynałem od POSIADANIA aparatu DRUH - średnoformatowego wynalazku dla mas. Bakelitowa konstrukcja z wykręcanym tubusem obiektywu. Dwusoczewkowy obiektyw, dwie otworkowe przysłony, jeden czas ekspozycji (no, w zasadzie dwa - 1/50s i B), stałe ustawienie ostrości. Pracował ten aparat na formacie 6x6cm. Stylistyka - art -deco wskazuje na to, że konstrukcja jest wzorowana na jakimś aparacie z lat międzywojennych - tak przynajmniej mi się wydaje. Właścicielem aparatu stałem się na zasadzie wymiany pomiędzy kumplami z podwórka - ja ci dam procę (porządną, skórzana łatka, poczwórne wentyle...) a ty mi dasz aparat :) Ale zrobiłem nim JEDEN film (który prześwietliłem przy niezdarnym wydobywaniu go z tego urządzenia). Niemniej wspominam go, bo to był pierwszy i na dodatek mój aparat.

Kolejnym aparatem, który używałem, tym razem małoobrazkowym był radziecki produkt o nazwie Smiena 8M. Aparat zbudowany z tworzywa sztucznego, poza obiektywem i migawką. Obiektyw - ogniskowa 40mm, migawka 1/15 do 1/250s, przesłona f/4 do f/16. Ustawianie ostrości za pomocą skali odległości. Aparat używał filmu małoobrazkowego. Aparat także pochodził z kumpelskiej wymiany, w okresie jednego roku szkolnego byłem przynajmmniej z 5 razy jego właścicielem (tego samego egzemplarza). On po prostu krążył z rąk do rąk. Ale tym aparatem zrobiłem naprawdę sporo zdjęć. Niestety, w życiowej zawierusze, a także pewnie poprzez mój ówczesny bardzo młody wiek, zarówno fotografie jak i negatywy gdzieś bezpowrotnie zaginęły. Ktoś ze znajomych używał Smieny do robienia slajdów i muszę przyznać, że te slajdy wychodziły całkiem przyzwoicie.

Na początku lat 80 udało mi się naciągnąć rodziców na zakup aparatu z prawdziwego zdarzenia - także radzieckiego Zenith'a E. Ale to już była klasa sama w sobie - lustrzanka, samowyzwalacz, wbudowany światłomierz, przelicznik czułości, przesuw filmu wraz z naciągem migawki no i porządna, metalowa konstrukcja umożliwiająca używanie różnych obiektywów (mocowanie M42). Ja posiadałem ten aparat z obiektywem Helios 44M (takim, jak na fotografii obok). Jako "setowe" obiektywy były też stosowane INDUSTARY 50-2. I tym aparatem robiłem zdjęcia przez ponad 10 lat. Kilka fotografii nim wykonanych jest w moich galeriach. Niestety, o negatywy niezbyt dbałem stąd te wszystkie rysy. Aparat ten miał w zasadzie jedną poważną wadę - jego tylna ścianka potrafiła się sama otworzyć w futerale. I wtedy było po filmie... Po prostu konstruktorzy zrąbali zamek ścianki, który trąc o ścianę futerału potrafił się otworzyć. Ale poza tym - to był, jak na tamte lata naprawdę porządny aparat.

Później już było tylko łatwiej - w moje ręce trafił niemalże doskonały (jak dla amatora) Nikon F50 z setowym, ale moim zdaniem - wcale nie najgorszym Nikkorem 28-70mm, równolegle idioten-kamera Yashica Samurai z elektrycznym zoomem, doprowadzająca mnie po wakacjach do bankructwa (robiła fotki na półklatce - ze standardowego filmu wychodziły 72 zdjęcia), 15 filmów i ponad 1000 odbitek do odbioru. Nie miałem zdrowia, żeby przeglądać wszystko, co było na negatywie. Nikkonem fotografowałem bardziej powściągliwie. Uważam, że F50 to jedna z lepszych konstrukcji aparatów ,jakie miałem w ręce. Ergonomia obsługi, jakość wykonania i dość przystępna cena, za jaką taki aparat można było kupić - to wszystko spowodowało, że Nikon zaraził mnie sentymentem do tej marki (i akcesoriami).

Z końcem lat 90 ubiegłego stulecia przyszła era fotografii cyfrowej dostępnej dla zwykłego śmiertelnika (czyli dla mnie także). Na rynku pojawił sie duży wybór kompaktowych, cyfrowych aparatów produkowanych przez firmy Sony, Casio, Ricoh, Canon. Wyposażone były w pamięć flash (na ogół 8MB, wyjątek stanowiły wynalazki Sony Mavica zapisujące fotki bezpośrednio na nośnikach mini CD), matryce o rozdzielczości począwszy od VGA, ale po podliczeniu, ile wydaję na wywoływanie filmów i zdjęć okazało się, że zakup Casio QV-5000SX nie będzie takim złym rozwiązaniem. Poza tym - dane mi było potestować kilka różnych marek aparatów w tym samym przedziale jakościowym i cenowym. Wybrałem Casio. Wprawdzie to była także idioten - kamera, ale wywoływanie nie bolało, poza tym do celów wyższych - leżał w szufladzie F50 :) Niestety, kolejne aparaty, z każdym zakupem oferujące większe możliwości (Minolta Dimage 7I potem Nikon D100) spowodowały, że poczciwy F50 odszedł do lamusa. Każdy, kolejny kupowany aparat był przeskokiem jakościowym i technologicznym, zarówno w swojej konstrukcji, jak i w tym co z niego wychodziło.
Większość zdjęć w moich galeriach pochodzi właśnie z Minolty Dimage 7i, Nikona D100 i aktulanie używanego przeze mnie Nikona D300. Starsze, monochromatyczne zdjęcia zostały zeskanowane skanerem Nikon LS1000 no i częściowo wyretuszowane z rys i uszkodzeń.

Strona główna | O mnie | Moje Galerie | Stare Fotografie | Galerie Jacka K. | Porady | Testy | Kontakt | Mapa witryny


Powrót do treści | Wróć do menu głównego